Mama pływaków.
Dziś chciałam opowiedzieć o pływaniu. Nie, nie o moim pływaniu. Broń Boże! Zresztą opowieść taka zakończyłaby się szybciej niż zaczęła. Chodzi mi o pływanie moich dzieci. Zaczęło się prawie 13 lat temu gdy przeprowadziliśmy sie z Anglii do Szkocji. Przenieśliśmy całe swoje życie poza przyjaciółmi. I my, i dzieci byliśmy trochę samotni, więc długo się nie zastanawiając stwierdziłąm, że trzeba nam znaleźć coś do roboty, jakieś hobby. Zuza miała wtedy prawie 11 lat. W Szkocji zajęciem pozalekcyjnym nr 1 dla chłopców jest piłka nożna, a dla dziewczynek tak róznie: gimnastyka, hokej na trawie, pływanie. O pływanie! Brzmi nieżle, zwłąszcza, że pod dachem. Zapisałąm więc moje najstarsze dziecko do pierwszego klubu pływackiego, który wyświetlił się w googlach: Aberdeen Dolphin Swimming Club. Zuza poszła na próbny trenning i już tak została. Jakże ja nie spodziewałam się, w co się wkopuję! Treningi zaczęły się od 3 w tygodniu. 3 razy po 1.5 godziny. Zuza pływała, a ja spędzałam czas z Adam...