Lochnagar - Lato 2024

Lochnagar - mówią, że najpiękniejszy szczyt gór Cairngorms. Lord Byron nawet popełnił o nim wiersz, ale wybaczcie, że nie zacytuję z pamięci. 

No i w końcu i ja postanowiłam sprawdzić, czy piękny on czy nie. Ta wspinaczka już dawno miała się odbyć, ale jakoś wciąż nie wierzyłam w swoje możliwości. No i nadszedł ten dzień. Tomasz w pracy, Adam odstawiony do lasu z karabinem na cały dzień, ja na wakacjach- idealnie. Miała do mnie dołączyć koleżanka Karolcia, ale zaniemogła po imprezie, więc chcąc nie chcąc, wyszła z tego wyprawa solo.

Startuję z Spittal of Glenmuick. Z Aberdeen to około 1h jazdy, w kierunku na Ballater. Na miejscu jest duży parking, płatny £5 za cały dzień (maszyna na kartę), toalety i informacja turystyczna (zamknięta w niedzielę). Zaraz za barierą skręcam w prawo i kieruję się drogą w stronę lasu i zabudowań.


Zasuwam jak najszybciej mogę, bo jest już 10:30, a przede mną jakieś 7 godzin wyprawy, no a po płaskim mogę trochę nadrobić stracony czas. Lecę więc prosto przez sosnowy las.


Nie trwa to długo. Po kilku minutach wychodzę na otwartą przestrzeń. Doga jest ułożona z większych i mniejszych kamieni. Zdecydowanie gratuluję sobie założenia porządnych wędrówkowych butów. Słońce pojawia się i znika. Idealna pogoda na wspinaczkę, zwłaszcza, że płasko to już nie będzie. 


Dochodzę to rozstajnych dróg i wybieram odnogę w lewo. Droga w prawo zaprowadziłaby mnie do posiadłości Balmoral, no a że nie byłam zaproszona to w lewo. Trochę płasko i z górki, ale nie ma się co cieszyć, bo zaraz mozolnie w górę, po kamieniach będzie. 
Po dojściu do przełęczy północna kotlina ukazuje się w całej swojej postaci wraz z lochem. I akurat słońce mi zaszło. Chwila podziwiania i ścieżką w lewo, ostro kamieniami pod górę. 


A cel podróży jest o tam.


No tu już było trochę sapania. W pewnym momencie zgubiłam ścieżkę wśród tych wielkich kamieni. Wygląda jakby się osypały trochę. Przy kiepskiej pogodzie chyba łatwo tu zabłądzić. Łapię oddech i podziwiam.


Trzymam się ścieżki, więc oddalam się od klifu. Po chwili wychodzę na usypany Cairn i tu odbijam w lewo.


Ostatnia wspinaczka i jestem. Lochnagar, a właściwie Cac Carn Beag - prawdziwy nazwa szczytu.




No pęknie, pięknie. Wiersza nie stworzę, ale może i jaki obraz popełnię.


Na szczycie tłoku nie było. Spotkałam parę z Belgii. Już 3 raz są w Szkocji. Bardzo lubią tu przyjeżdżać, żeby pobyć bliżej z naturą, bo Belgia jest zbyt zurbanizowana, ciężko oddychać - tak powiedzieli.
Kawa, śniadanio-lunch, odpoczynek i pół godzinki mija. Czas ruszać dalej. Teraz już będzie z górki.


Nie idę jeszcze na główną drogę, ale trzymam się lewej strony, blisko klifu, żeby jeszcze ostatni raz nacieszyć się widokami. Ta ściana Lochnagar wygląda naprawdę dramatycznie.




To jest widok na zachód, w stronę całej reszty Cairngorms i łańcucha Ben Nevis. Jest przeogromne uczucie mocy tych gór (chociaż przeciez wcale nie są takie wielkie). Jak okiem sięgnąć nic, tylko szczyty. One były tam przede mną i długo po mnie stać tam będą. 
Zdjęcia jak zwykle nie oddają ani obrazu ani emocji. Obawiam się, że trzeba wdrapać się osobiście.




Powoli, zaczynam schodzć w dolinę gdzie strumyk o niedowypowiedzenia nazwie płynie sobie z wolna... Allt Choire Bhoidheach 



Po drodze taki oto element zwierzęcy napotkałam... i to nie jeden.



Droga do wodospadu jest przyjemna, chociaż bez większych uniesień. Ścieżka jest dobrze przygotowana, kamienista, ze stopniami, które mogą być wyzwaniem dla niektórych kolan. No i jest strumień, którego szum towarzyszy mi przez całą drogę. 


Jest i wodospad. Spotykam tam kilkoro odpoczywajácych i pstrykających fotki. Dołączam do nich przez chwilę i dalej w dół.


Widok jest... no taki, że mimo zmęczenia i trochę już bolących stóp, gęba się śmieje, a głowa już planuje gdzie tu pójść następnym razem...








Dochodzę do Loch Muick i siadam trochę odpocząć. Zaraz nadlatują wilcy i czekają na okruchy z mojego stołu.



Ten normalnie chwycił migdała z mojej ręki i poleciał po kumpli. Akurat nic więcej już jadalnego nie miałam. Mam nadzieję, że nie łyknął w całości.




No i już teraz tylko ostatnia prosta, zachodnim brzegiem Loch Muick. Jakieś 4km bardzo elegancką drogą. Jak pojawia się stary "Boat house', to już wiesz, że jesteś w domu.



I nawet znalazłam trochę "pamiątek" z wyprawy.


I już całkiem na koniec pojawił się taki zwierzyniec. 




Spittal of Glenmuick  - Lochnagar - Glas-allt-Shiel - Spittal of Glenmuick to 19km wędrówki i 930m do wspinaczki. Mi zajęło to około 7 godzin, z 2 dłuższymi postojami i nie aż tak śpiesznym krokiem. 

... pa, pa...




































































Komentarze

Popularne posty