Portsoy - Boat Festival



 Portsoy  - Festiwal Łodzi Tradycyjnych 30 czerwiec - 1 lipiec 2018.

No nie powiem żeby to było zaplanowane jakoś sensownie. To był po prostu kolejny tydzień upałów w Szkocji, coś co zdarza się raz na ruski rok, i już mieliśmy dosyć opalania, i już chciało się zrobić coś innego. Przypomniało mi się, że gdzieś widziałam plakaty o festiwalu, a że w tej mieścinie jeszcze nigdy nie byliśmy no to w drogę.
Portsoy leży 50 mil na północ od Aberdeen, czyli około 1 godziny jazdy, tak więc raz dwa i byliśmy na miejscu. To był drugi dzień Festivalu, ale wciąż sporo gości nadjechało. Organizatorzy przygotowali nawet parking poza miasteczkiem, z którego małe busy dowoziły odwiedzających do portu. My postanowiliśmy użyć własnych nóg i po krótkim spacerze dotarliśmy do budki z biletami: £12 funtów za dorosłego i £5 funtów za dziecko. W zamian dostałam gustowną opaskę 😁.



Teren portu był ogrodzony i sprytnie zorganizowany. Uderzyliśmy najpierw w namiot z wędzoną, pięknie pachnącą rybą. Nawet Adam wyraził ochotę na kawałek ciepłej makreli (chyba). 


Chłopaki wszystko przygotowywali na miejscu. Cieplutka prosto z pieca. Pycha.


Usadowiliśmy się na wzgórzu, oglądaliśmy regaty łodzi wiosłowych i zajadaliśmy rybkę, dorośli nie-kierowcy pozwolili sobie nawet na kufel Guinnessa... a w dole emocje prawie olimpijskie 😊



Jak już się najedli i napili to ruszyli w namioty, stragany, warsztaty, sklepiki... no nie było tego aż tak wiele, ale trochę nam czasu zajęło zobaczenie wszystkiego. Na żywo, jakiś sprytny pan produkował łódkę, ktoś inny wyplatał liny, ekipa z Estonii prezentowała swoje towary eksportowe, byli też goście z Litwy i Norwegii.


Oczywiście w porcie stały rozmaite stare i nowe łodzie żaglowe, na których się nie znam, ale które wyglądały ciekawie. Jedną nawet, Isabella Fortuna z 1890r, zwiedziliśmy. 




A wszytko to przy dźwiękach szantowo- szkocko- folkowej muzyki.


Adam nawet odważył się na półgodzinną sesję na tzw. coracle. To takie małe łódeczki, prawie okrągłe, zasilane jednym wiosłem. Stare jak świat. Są nawet wspomniane w rzymskich dziennikach z czasów inwazji na Wyspy Brytyjskie. 
 Strasznie trudno płynąć nimi prosto. Były głównie używane do pływania w wartkich rzekach i strumieniach. 



No i tyle. Całkiem miła niedziela.







Komentarze

Popularne posty