Aberdeen Art Gallery - listopadowy piątek


Uwaga, uwaga! Jeśli nie lubisz jak ktoś psuje ci zabawę, odkrywając za ciebie to, co jeszcze jest do odkrycia, to nie czytaj dalej!

***

Tak się składa, że w tym roku znowu uczę się i piątki mam wolne (tak zwana nauka własna). Czasami więc rzeczywiście zgłębiam tajniki wiedzy, a czasami robię coś dla siebie. 
Ostatni piątek to były typowe wagary - wypad do Galerii. Otworzyli! Wreszcie, nareszcie, po 4 latach remontu i przebudowy. I nie mówię tu o Galerii rzeczy niepotrzebnych, a o prawdziwej Aberdeen Art Gallery. Ponad 30 milionów wydali, trzeba obejrzeć!

Zaznaczę, że znawcą nie jestem, ale lubię popatrzeć jak ktoś ładnie pędzlem się namachał.

Wchodzę. Na prawo sklep, na lewo kawiarnia, Galeria na wprost. I pierwsze rozczarowanie...Gdzie jest fontanna!? Nie ma, wywalili! Pewnie jakieś durne health & safety im stanęło na drodze do szczęścia, bo musieliby ratownika przy niej postawić, w razie gdyby mały Johny postanowił trochę popływać i zbyt długo posiedział pod wodą... No nic. Zwiedzamy.

Piętro dobudowali. Jest przestronnie, dużo światła wpada przez przeszkolony dach.


Z głównego foye przechodzi się do poszczególnych galerii, w dowolnej kolejności, bo są połączone. W sumie powstało 22 pomieszczeń, na 3 piętrach, w których zgromadzono dość różnorodne egzemplarze sztuki. Głównie szkockiej, no można powiedzieć brytyjskiej. Wielkich nazwisk tu jednak nie znajdziecie. Remont pochłonął zbyt dużo, więc cieszyć się trzeba z tego co jest. 

Chyba najbardziej znany będzie Stephen Lowry i jego "The Old Cinema"


No i Francis Bacon z jego studium papieża Innocenta X (lekko przerażający)



Ale jest też coś dla miłośników talerzy i garnków różnej maści.



Jest i rzeźba, i biżuteria i trochę kiecek z epoki sufrażystek...
Wystawa "Human Presence Unpacked" na parterze całkiem ciekawa.

Alison Watt, Riviere, 2000

Na pierwszym piętrze wystawa prac James McBeya. Oczywiście nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, a to nasz (znaczy z Newburgh) domorosły artysta. Nieżyjący już, ale naprodukował tego trochę i to w różnych technikach: olej, akwarele, akwaforta...i na dodatek był praktycznie samoukiem. No i jak tu nie podziwiać!




A na trzecim piętrze wystawa fotografii Martina Parr. Życie w Szkocji jego oczami. Piękne, wielkoformatowe fotografie zwykłego życia.



Co się więc zmieniło oprócz powiększenia przestrzeni? Cała koncepcja prezentacji obrazów i sztuki. Galeria sprzed 4 lat była wypełniona po brzegi, ale ktoś kto nie miał wielkiego pojęcia o malarstwie czy rzeźbie, nie wiele wynosił z takiej wizyty. Teraz pomyślano więcej o laikach, którzy patrzą, podoba im się to co widzą, ale za bardzo nie wiedzą dlaczego. W odbiorze pomagają interaktywne wystawy, gry, świetne przewodniki z pytaniami w stylu: Kiedy patrzysz na ten obraz to jaki zapach czujesz; Czy jest ci zimno, czy gorąco; Czy chciałbyś tam być? Pomyślano też o dzieciakach.



Zainstalowali również bibliotekę, pomieszczenia wykładowe i seminaryjne, sklep oraz dwie kawiarnie: większą na parterze i malutką na samej górze.
Taką wisienką na torcie jest możliwość wyjścia na zewnątrz, na balkony zlokalizowane w nowej części Galerii i rzucenie okiem na nasze miasto (o tej porze roku lekko smutne)





A to jest mała akwarela autorstwa Edwarda Bawdena, urodzonego w Braintree w Anglii. Dlaczego to takie dla mnie istotne? Pan ten urodził się w miejscu, w którym zdarzyło mi się mieszkać przez kilka lat.Tam kupiliśmy nasz pierwszy dom, psa... generalnie wiele wspomnień wiąże się z tą nic nie znaczącą mieściną... taki wiecie... Tczew. A tu proszę! Jakiś pan Artysta się tam urodził i działał. Trochę się lepiej poczułam.


Na zewnątrz teraz to wygląda tak...



Szału chyba nie ma, ale grunt, że w środku nieźle.
Te wszystkie zabiegi unowocześnienia i udostępnienia przyjemności obcowania ze sztuką większej rzeszy publiczności sprawiły, że okrojono znacznie ilość eksponatów. Jeśli więc ktoś miał jakiś swój ulubiony obraz, to może się rozczarować. Miejmy nadzieję, że będą często zmieniać ekspozycję.
A, i na razie odradzam kawiarnię. Muszą chyba poprosić Starbucksa o szkolenie, bo nie ogarniają napływu takiej ilości petentów.
Mimo tego myślę, że znowu jest to moje ulubione miejsce w naszym Silver (!) City.











Komentarze

Popularne posty