Domy Zdrowienia

Jakby tu zacząć... Może najpierw informacje dla zero- jedynkowców i tych wszystkich komu szkiełko i oko ważniejsze niż wszystko inne. 

Miejsce wydarzenia to Ostrowo. Można by powiedzieć, że to prawie przedmieścia Jastrzębiej Góry. No bardzo blisko w każdym razie. Organizatorem jest Fundacja Domy Zdrowienia z Bydgoszczy. Zamieszkaliśmy (a było nas 22 zagubionych dusz) w domkach ośrodka Natura Park. Tam też odbywały się wszelkie warsztaty, wykłady, koncerty itd. Karmili nas też od rana do wieczora z opcją wegańską również. Szefem imprezy był oczywiście Roman Kosznik, ale dysponował on ekipą konsultantów Totalnej Biologii, którzy jak się później okazało, byli niezastąpionym elementem całej układanki. 

O tak to wyglądało z grubsza.


Basen niestety niepodgrzewany, więc jakoś nikt się nie skusił


Rzeczka "Czarna Woda" sobie tu malowniczo uchodzi do morza.


A tu plaża, a właściwie niebo, bo plaża jak to plaża nad Bałtykiem - piaszczysta.


No i to tyle z danych technicznych. Potem zaczęła się zabawa. Najpierw zajęcia z Romanem - królem Totalnej Biologii. Cały dzień maglowania o tym jak powstają choroby, czym są, po co, dlaczego, jak w tym wszystkim istotne są emocje i traumy z dzieciństwa, a w ogóle, że rak to nie choroba i weź się kobieto ogarnij. I wiecie co, moje ciało i podświadomość zaczęły w to wierzyć. Jeszcze troszkę nieśmiało, ale już, już światełko zapłonęło.
To był intensywny czas. Krótkie przerwy, nawet nad morze nie było kiedy wyskoczyć. Konsultanci zaczęli wtedy już indywidualne rozmowy z niektórymi "pacjentami". Ja jeszcze czekałam na swoją. 
Kolejne dwa dni to Radykalne Wybaczanie - to nieodzowny element całego procesu (ciężko właściwie powiedzieć, który jest ważny, a który mniej), zakończony grą Satori. 

Ta gra była czymś, co wystartowało mój proces powrotu do siebie. 
I tu muszę zrobić przerwę na małą dygresję. Cały sens przyjazdu na Domy Zdrowienia pryska, jeśli nie ma w tobie zgody aby otworzyć swoje serce i umysł, aby pozwolić emocjom płynąc, być ze soba kompletnie szczerym, a wszystko to w towarzystwie zupełnie obcych ludzi... i to jest zajebiście trudne, ale nie niemożliwe, zwłaszcza jeśli zdasz sobie sprawę, że każdy jest w tej samej sytuacji co ty. Każdy ma jakąś opowieść, z którą tu przyjechał...
Nie będę mówić jak w to grać. Zasady są proste: słuchaj instrukcji, prowadzącego i bądź ze sobą szczery. Karton chusteczek powinien być dołączany do każdego pudełka. To co tam się zadziało we mnie wywołało lawinę emocji i uczuć, które przez lata skrzętnie ukrywałam. I nie byłam w tym odosobniona. Moja grupa ( cztery dziewczyny pod opieką Mariusza), wszystkie jak jedna opowiadały historie niesłyszane, nie wypowiedziane nigdy. Serca powoli topniały. 
Nie zapomnę tego wieczoru. Zakończył się przejściem przez krąg wybaczenia. Byłam wykończona.


Kolejny dzień to znów praca z Totalną Biologią. Tym razem omawialiśmy indywidualne przypadki, ale na forum, aby uczyć się od siebie. Zdecydowana większość problemów to był oczywiście rak, w różnej postaci, ale pojawiły się również inne problemy zdrowotne jak depresja, udar czy astma. Roman cierpliwie, z rubaszną, sobie tylko właściwą manierą, tłumaczył co sprawiło, że choroba zawitała i co zrobić aby się jej pozbyć. 
Tego dnia miałam też kolejny przełomowy dla siebie moment czyli konsultację indywidualną. Nazwa jest całkowicie nieadekwatna do tego co się wydarzyło. Rozmawiałam po prostu przez dwie godziny z człowiekiem, któremu prawdziwie na mnie zależało. Ale nie tak jak psychiatrze na rozwalonym na kozetce pacjencie. Czułam, że on chce mi naprawdę pomóc i, że to zrobi jeżeli tylko mu na to pozwolę. Wspólnie dotarliśmy do rzeczy, które dawno wyparłam, a które sprawiały, że nie czułam, że pozbyłam się emocji i chęci życia. I nie myślcie, że to były przyjemne pluszowe jednorożce. Nie, to było czarne, chropowate i śmierdzące i dlatego tak trudno było to z siebie wywalić, ale kiedy poszło, to jakby 10 lat zdjęto mi z licznika...albo lepiej. 
W czasie Domów miałam jeszcze tylko jedno takie indywidualne spotkanie. Wyszło zupełnie niechcący, a właściwie to ja go nie chciałam, ale ten człowiek podszedł do mnie i zaczął mówić, ja zaczęłam płakać i dwie godziny później, po litrach wylanych łez i przestrzeni pełnej niezapisanych słów, okazało się, że tak naprawdę to są tylko dwa uczucia: strach i miłość, a wszystko inne to ich wypadkowe.  
***
Zasłużyłam po tym na coś specjalnego, więc razem z innymi z wypranym beretem, ruszyliśmy pogrzeszyć w jedynej otwartej budce lodowej we wsi.


Te 10 dni było wypełnione, poza tym o czym opowiedziałam, jeszcze innymi pomniejszymi, ale równie ważnymi warsztatami: ziołolecznictwo, kody emocji, przekonania, odżywianie, nanotechnologia wg dr. Keshe, ceremonia gongów i miss tybetańskich, medytacje... i wszystko to było bardzo potrzebne i istotne. Jednak najważniejszymi z pewnością były ustawienia Hellingerowskie.
Nie będę tu opisywać jak to działa, bo szczerze mówiąc do końca nie jestem pewna co tam się zadziało. Jedno wiem, że gdy po dwóch dniach skończyliśmy, to wreszcie dowiedziałam się dlaczego moje życie było tak popieprzone, że nie ma tego winnych i że wszystko może być inaczej. A poza tym zyskałam 21 nowych przyjaciół, z którymi bez problemu mogę śmieć się, płakać, przytulać i patrzeć w oczy; z niektórymi dzieliłam podobne przeżycia i doświadczenia i to zbliżyło nas do siebie tak jak jeszcze z nikim... I wiem, że nigdy nie zapomnę tych oczu, w które patrzyłam kiedy świadomie szłam do życia...

To ja na początku Domów i pod koniec... Na pierwszym zdjęciu całe moje ciało mówi "Z dala ode mnie, nie podchodź, bo nie ma po co"... drugie zdjęcie "Jestem, podejdź, a razem możemy wszystko"


A tu oficjalnie jako Szczęśliwy Człowiek z Romkiem... 



Kończę, bo trochę się rozgadałam.
Jeśli nie wiesz co zrobić z życiem, z różnych powodów, jeśli jesteś gotowy na zmianę i tylko potrzebujesz delikatnego kopa oraz kilku narzędzi, aby to zrobić, to Domy Zdrowienia są miejscem dla ciebie.
Z miłością💓
Asia

Ps. Jeszcze tylko dodam, że super ważnym elementem układanki była energia grupy, bez niej wiele rzeczy prawdopodobnie nie wydarzyłoby się. Jak się udało zgromadzić taką ekipę, pozostanie pewnie zagadką, po prostu świat konspiruje, aby ci pomóc...jeśli tylko sam o to poprosisz. 


Komentarze

Anonimowy pisze…
Asia czytałam jednym tchem 👌🏻🤩
Wspaniała opowieść pełna optymizmu i dająca nadzieje 👊🏻👌🏻
Anonimowy pisze…
Cudowne miejsce!!! Cieszę się kochana, że je odkryłaś...❤🍀
Anonimowy pisze…
❤️❤️❤️ pięknie napisane😍☀️
Anonimowy pisze…
Jośko! Jestem z Tobą. Widzę Ciebie roześmianą i szczęśliwą. Sama jestem w samorozwoju i Helinger jest mi bardzo znany. Moja energia jest bardzo pozytywna i taka płynie do Ciebie. Pozdrawiamy razem Andrzejem i Rafałem. Marlena.
Anonimowy pisze…
Wróciłaś do fabrycznych ustawień dobrze będzie w nich nie grzebać bo rzadko a może i nigdy i nikomu NIE wychodzi to na dobre .kocham Cię.
Tata

Popularne posty