Piramida - listopadowa niedziela.

To moje trzecie podejście do szlaku przez Balmoral Cairns (czyli pamiątkowych głazowisk), których usypanie zleciła Królowa Viktoria. Problem z tym szlakiem jest taki, że jest dość kręty, nieoznakowany, a internetu tu nie dowieźli. Idziesz i gapisz się więc w mapę jak masz (pamiętając, żeby wcześniej nanieść Cairns), albo podążasz za opisem ze strony łazików Walking Highlands (jak sobie wydrukujesz, bo internetu nienada). Ja zmądrzałam dopiero za trzecim razem, ale może to i dobrze, bo szlak jest naprawdę widokowy.
Trzecie i ostatnie podejście to Piramida. Można do niej dotrzeć omijając całą resztę kamieni. 
Zaczynamy, tak jak poprzednio na Parkingu w Crathie, stąd w lewo przez łąki i mostek nad Dee.


Stąd w prawo i zaraz w lewo do Estern Balmoral. Wybieramy drogę na na południowy - zachód i idziemy, około 1km. Dochodzimy do podwójnego rozgałęzienia i skręcamy w lewo. Po około 200m dochodzimy do wąskiej ścieżki, która wspina się w lewo pod górę.
Tego człowieka w niebieskiej kurtce postawiłam tam, aby wskazać zakręt. W razie braku człowieka, po prawej leży duży głaz.


Główna droga biegnie dalej. Jak ktoś się uprze to dojdzie do Loch Muick. Początek wygląda zachęcająco.



No ale wracamy na szlak. Wije się wśród modrzewi, a potem sosen, dość stromo, przez około 300 m. 
I wychodzimy na piramidę.


Szczerze mówiąc dziwnie to wygląda, taka budowla ni w kij ni w oko (jak to mówi moja babcia), w środku lasu, z widokiem po horyzont. 


I taki widok na dolinę.


Na piramidzie umieszczona jest pamiątkowa plakietka oraz inicjały wszystkich dzieci Viktorii i Alberta.


Trochę wiało, więc po krótkim zwiedzaniu zaczęliśmy schodzić na północny - wschód ścieżką w dół.
Bajkowy las, wielkie głazy wyglądające jakby ktoś je specjalnie tam poukładał...



... i miejsce, które zainspirowało chyba twórców "Frozen": siedziba "Love experts" 😄


Ścieżka trochę się kręci, ale nie ma jak zabłądzić. Po około 400 m dochodzimy do Cairn księżniczki Beatrice.


A po chwili do głównej drogi we wsi Easter Balmoral.
Tak to wygląda na mapie. Zielona większa pętla to piramida, mniejsza - głazy księżniczki Beatrice.


Zmarzliśmy trochę i zgłodnieliśmy, a że już pora lunchu za nami dawno, to ruszyliśmy po jakieś jedzonko.
Trafiliśmy do Riverside Cottage. Po domowemu, dobrze i syto. Polecam serdecznie.


A wracając jeszcze taki widok nas spotkał.
Nie mogę sobie przypomnieć gdzie.

















Komentarze

Popularne posty