Ida ida swieta...

Moze i ida ale jakos nie za oknem gdyz wiatr hula i sniegu ni ma.
Natomiast w moim domowo -szkolno -dzieciowym zyciu calkiem choinkowo.
Zaczelo sie od tego ze zaraz na poczatku grudnia postanowilismy zainstalowac choinke. A co! Swieza wiec nie wchodzila w gre. Nabylismy wiec nieduzego sztuczniaka i ubralismy po naszemu. Dominujacy styl to eklektyzm. Nam sie podoba.


Zdjecie marne. Musicie wierzyc na slowo.

***

Kolejne grudniowe wydarzenie to "Victorian Tea Party" w szkole u Zuzy ( St Joseph RC Primary School) Dzieci ubrane jak z epoki wiktorianskiej zabawialy nas wystepami, Panie nauczycielki serwowaly kawe, herbate i wypieki zrobione przez dzieci. Bylo cakiem fajnie. 


Ten pierunski fartuch szylam caly poprzedni wieczor, a Zuza postanowila zalozyc go tyl na przod!

***

Nastepne wydarzenie to wyprawa z przedszkolakami, czyli Adamem i reszta krasnoludkow do lasu po choinke. Pojechalismy autokarem wypozyczonym przez przedszkole do lasu Tyrebbager  czyli tu. Adam siedzial ze swoim najlepszym chinsko-szkockim kumplem - Tytusem


Snieg spadl dwa dni wczesniej wiec krajobraz jak najbardziej choinkowy.
Przywital nas elf i lesna wrozka i od razu zaprowadzili nas na kawke i przekaske dla dzieci. 


Dzieci wcinaly chips,y a tuz za rogiem cudownie niezdrowo pachniala sobie budka z burgerami. A pora byla wybitnie lunchowa, wiec wszystkim doroslym ciekla slina, ale coz bylo robic...siorbalismy ta kawe.


Kiedy juz co bylo do zjedzenia zostalo zjedzone, ruszylismy na poszukiwanie odpowiedniej choinki. Elf i wrozka byli przewodnikami. Gadali glupoty, wyglupiali sie i mysle, ze dzieciaki dobrze sie bawily, my zreszta tez.


Drzewo zostalo znalezione, wyciete, spakowane i poniesione do autobusu. Teraz stoi juz dumnie w przedszkolu.

***
Byloby przestepstwem nie wspomniec tu o mojej ostatniej zabawce, ktora to nabylam metoda kupna na miejscowym bazarze zwanym e-bay. 


Nie jest to nic nadzwyczajnego, uzywany obiektyw, ale ile radosci. Na tyle, ze w dniu jego pojawienia sie w moich rekach jakos nie dalam rady zrobic obiadu, a zwlaszcza zupy ku rozpaczy mego meza. Na szczescie istnieje cos takiego jak Sainsbury's i przepyszna lazania!

A t kilka pierwszych zdjec, zeby nie byc goloslownym




Musialam odgrzebac stare umiejetnosci recznego ustawiania aparatu, bo to obiektyw, z ktorym nie da sie na lenia i z automatu. Stad zdjecia nie calkiem jak nalezy, ale sie poprawie.

***
No i ostatnie wydarzenie to Swiateczne przedstawienie "Born in a barn" w wykoniu mlodszych klas z St Joseph z udzialem przedszkolakow. Przedszkolaki mialy za zadanie przebrac sie za owieczki, krowki lub osiolki. Znalazlam super kostium owieczki. Adam byl zgola odmiennego zdania. Obecnie jest juz po 3 wystepach i nienawidzi mnie straszliwie. Ale dal rade :-)



Zuza miala dzis Christmas Party w szkole, ale to byla impreza zamknieta wiec nie wiem co sie dzialo. Dowiedzialam sie, ze cyt. "Fajnie bylo"

W poniedzialek jade z przedszkolakami na pantomime. To bardzo popularny w UK rodzaj tetru na Swieta. Zwykle bajki jak Kopciuszek czy Czerwony Kapturek sa aranzowane jako komedia muzyczna dla dzieci, w ktorej dziecieca publicznosc czesto glosno uczestniczy. Jak zobacze to opowiem. 
Dobranoc.












Komentarze

Popularne posty