Pierwszy oficjalny Mikolaj w swiadomym zyciu Adama nastapil wczoraj. Zniosl to spotkanie dzielnie jak prawdziwy przedszkolak (niektore dzieci nie daly rady i poszly w szloch jak zobaczyly dziada z worem).


Dzisiejszy dzien uplynal mi na pieczeniu tortu urodzinowego dla mojego meza. Okazja niebywala gdyz 40 lat mija, wiec postanowilam zrobic to wlasnorecznie (ze tez nie bylo nikogo kto by mnie od tego pomyslu odwiodl !!!), przepis sprawdzony - mamowy, wiec do dziela! .... 
Nie bede zaglebiala sie w szczegoly tej porazki. Jedyne dobre co mi wyszlo to krem ( a mial byc najtrudniejszym elementem). Tort wyglada jak kupa. Smakuje chyba niezle, ale przeciez jemy oczami, tak!

Prosze!


Nie smiac sie! Gdzie tkwi moj problem!?! Czy ktos moze mi wyjasnic skad u mnie ta ulomnosc? Zaznaczam, ze to nie pierwsze ciasto ktore spieprzylam.

Dobra koniec swiata jutro z rana. Otworze wiec wino na ta okolicznosc.
Dobranoc!




Komentarze

Popularne posty