Christmas and New Year - update

Troche mnie tu nie bylo... prawie miesiac. I wcale nie oznacza to, ze jestem ekstremalnie zajeta i, ze doswiadczam jakichs niesamowitych emocji, obcych innym, zwyklym ludziom. Jakze wrecz calkowicie przeciwnie. Doswiadczam tak prozaicznie typowych emocji, ze nawet nie chce mi sie wyciagac kalamarza i piora zeby o nich pisac..., ale skoro juz zaczelam uzewnetrzniac sie tu pare miesiacy temu, to sprobuje cos wyprodukowac...

Boze Narodzenie 2012. Po raz pierwszy sami. Nikt sie tu do nas nie pofatygowal, ani rodzina, ani znajomi. I nie moge za bardzo nikogo winic. Tez nie chcialoby mi sie do mnie przyjechac.

Naprodukowalam wiec swiatecznej zywnosci, za duzo oczywiscie, bo nie moglam jakos utrafic w ilosc dla czterech, a wlasciwie 2 jedzacych i 2 wybrzydzajacych.


Do kolacji Wigilijnej zasiedlismy lekko po japonsku. Z braku duzego stolu, usadzilismy sie na podlodze przy lawie kawowej. Prezentow mialo byc malo, bylo duzo, mimo braku gosci. Przylecialy z roznych stron swiata, od Mikolajow z Polski, Szwecji i Anglii. Adam zostal zasypany armia Transformersow ku jego szczerej radosci.

Tak wyglada dziecko przytulajace Transformersa w pudelku.


Zuza, kiedy jej po raz kolejny truje, ze za moich czasow to wkladalo sie mandarynki do paczek, bo normalnie w ciagu roku nie bylo, patrzy na mnie juz podejrzliwie i oskarza, ze wkraczam w wiek starczy.

Tak wyglada dziecko przytulajace pierwszy wlasny telefon na kontrakt.
Co za durni rodzice!


Stroj wyjsciowy szybko zamienil sie w mniej formalny, gdyz trzeba bylo przetestowac prezenty.



Wieczorem poszlysmy z Zuza na szkocka pasterke, ku nieukrywanemu zadziwieniu meza mego. Bylo warto bo spiewal chor katedralny i calkiem niezle im wychodzilo.

***
Dzien Bozego Narodzenia rozpoczal sie leniwie, tradycyjnymi pomaranczowymi bombelkami.


Potem zrobilo sie jak w Pierwszy Dzien Wiosny wiec poszlismy spalic troche kalorii.


Niektorym slonce lekko przygrzalo.


I tyle... w Drugi Dzien Swiat ( tu mowia na to Boxing Day, co zdecydowanie brzmi lepiej od naszej nazwy bez nazwy) chcac nie chcac musialam ruszyc do pracy. Moja rozdzina spedzila ten dzien jakos... nie wnikalam w szczegoly, ale z pewnoscia Wii, telewizor i komputer byly w to zaangazowane.

Czy, zakladajac, ze moje dzieci wyrosna kiedys na dobrych ludzi, powinnam czuc sie z tego dumna tak jak wczorajsi rodzice, czy przestac sie oszukiwac i podzielic sie ta duma z BBC, telefonia cyfrowa i Nintendo?

***
Sylwester. Sytuacja socjalna zblizona do Bozego Narodzenia. Wciaz sami. Znalazla sie inna rodzina w podobnej sytuacji, wiec postanowilismy powitac Nowy Rok wspolnie w domowych (naszych) pieleszach. 
Pojedlismy, popilismy, poszalelismy troche z Just Dance na Wii, ale dzieci szybko zabraly nam piloty i kazaly isc w cholere.


No i przyszedl ten Nowy Rok, cytujac Zuze "Bardziej shitty byc juz nie moze", czego i ja Panstwu zycze. Dobranoc!

Ps. A jeszcze zeby tak juz nie wracac do tematu.... tak szopka stala u nas w srodku miasta


A w pierwszy dzien Nowego Roku, majac w pamieci przestroge mojej mamy " Jaki pierwszy dzien taki caly rok!" pojechalismy na krotka wycieczke do Stonehaven. Znowu bylo wiosennie wizualnie, ale zimno namacalnie.


I nawet udalo nam sie z Tomaszem wystapic na jednym zdjeciu.


















Komentarze

Popularne posty