Clatterin' Brig i zagubiona droga

Niedziela byla jak zwykle byle jaka. Padalo, swiecilo, wialo, znowu padalo... no ale juz tak mnie nosilo, ze wpakowalam dzieci do samochodu i oglosilam, ze jedziemy na wycieczke krajoznawcza, a po drodze zgarniemy tate z pracy... Tu mala dygresja.Wyzej wymieniony tata nie jest kaplanem zadnego znanego mi kosciola, po prostu czasami pracuje w niedziele, zeby bylo nas stac na ten dobrobyt co tu mamy...koniec dygresji.

Wyjechalismy wiec w stone Fordoun. To mala wies kawalek za Stoneheven, a ze dojechalismy za wczesnie postanowilam podjechac troche w strone gor. Nie moglam sie oprzec tym bialym szczytom. Potem jakis zakret w prawo, droga sie zweza, znowu gdzies skrecilam, az dojechalismy do tego miejsca.


Zdjecie jest zrobione z wnetrza malej restauracji/ kawiarni nazywanej Clatterin' Brig - to mapa. Miejsce super. Jedyny problem to fakt, ze nie ma zasiegu telefonow komorkowych, wiec uprzejmie poprosilam pania kelnerke o skorzystanie z linii ladowej, coby maz moj nie bladzil po oklicy w poszukiwaniu rodziny. Zadwonilam. Objasnilam gdzie jestesmy. Zamowilam kawe dla siebie, goraca czekolade i szarlotke z lodami dla dzieci. Podziwiamy widoki i czekamy.


Adam wynalazl wielki kosz z zabawkami i zginal w nim, a ja prowadzilam konwersacje z Zuza.
Po 45 minutach oczekiwania, skonczonej kawie i deserze, stwierdzilismy, ze Pan Tata sie zagubil i juz pewnie do nas nie dotrze. Ruszylismy wiec z powrotem do domu, ale troche okrezna droga, Old Military Road, w strone Banchory. Jest stromo pod gore. Znak mowi ze nachylenie wynosi 16%. Moje malutkie autko sapalo i dyszalo, ale dalo rade. Na szczycie powital nas widok jakiego sie nie spodziewalam. Przepiekna pagorowata pustka i cisza i wicher.


W sloneczny dzien musi tu byc calkiem, calkiem do zachwycenia sie...
A ta gorka po prawej stronie ze skalistym czubkiem to nasza ulubiona Clachnaben


Na pewno tu jeszcze wrocimy.








Komentarze

Popularne posty