Sunny Sunday
Kolejne sprawozdanie z krainy sztormow, burz niekonczacego sie deszczu... w niedziele przestalo padac. Wyszlo slonce, ku zadziwieniu i radosci wiekszosci mieszkancow Aberdeen (gdyz zapowiadano kolejny dzien ulewy) Pogoda byla tak piekna, ze pomimo lekkiej niedyspozycji ( Wieczor Bingo ha, ha...) trzeba bylo przewietrzyc umysl i wybrac sie nad morze. Chlopaki - leniwce, pojechali samochodem: Zuza - brak mi slow, powiedziala, ze z racji tego ze ma trenning wieczorem! to nigdzie sie nie rusza; no, a ja na piechote.
Jakos tak mnie droga zwiodla przez cmentarz, ktory to wlodarze miasta usadowili blisko morza. Czyz nie piekne miejsce na dzialke...
Jakos tak mnie droga zwiodla przez cmentarz, ktory to wlodarze miasta usadowili blisko morza. Czyz nie piekne miejsce na dzialke...
No a potem to juz dwa kroki do plazy. Masa ludzi wpadla na podobny pomysl co ja. Aberdeen postanowilo zarzyc witaminy D.
Niestety slonce o tej porze roku jest dosc nisko, a brzeg morski wysoki. W niektorych miejscach wiec bylo troche cienia.
Troche sie pobawilam nowym obiektywem. Siegam obecnie, do pokladow mych amatorskich umiejetnosci gdyz zakupilam prosty obiektyw, nie posiadajacy nic a nic z automatyki. Wszystko do samodzielnego ustawienia. Gubie sie troche jeszcze, ale czasami odnajduje z sukcesem.
No i tak sobie szlam i pstrykalam...
Kamieni nanioslo tyle, ze pewnie kilka domow mozna by z nich postawic... dla mnie na przyklad...
A gdy juz doszlam do konca plazy, gdzie przy ujsciu rzeki, obozem rozbily sie moje chlopaki, to nadciagnely chmury i Aberdeen wrocilo do swoich typowych kolorow.
Naciagnelismy wiec czapki i wrocilismy do domu.
Komentarze