Seaton Park - spalanie pierogów i makowca.


Ten dziwny czas miedzy Bożym Narodzeniem, a Sylwestrem, kiedy jest wolne, a ty nigdzie nie wyjechałaś i starasz się zapełnić dzieciom czas dobrej jakości rozrywkami, a jednocześnie czymś co może i tobie sprawić przyjemność. Jeśli dodatkowo dołożymy czynnik różnicy wieku miedzy dziećmi, to sprawa wydaje się przegrana.... i nie będę się pocić i prężyć żeby udowodnić, ze jest inaczej.... Tak, sprawa często jest przegrana i nie ma co z tym walczyć. Czasami się uda, czasami trzeba odpuścić. Dziś odpuściłam. Starsze dziecko wybrało basen i siłownię z psiapsiółką, my spacerniak po Seaton Parku i okolicach. 


Spacerniak tylko, gdyż wieczór poprzedni spędzony z przyjaciółmi i 15-letnią Single Malt, dal się lekko we znaki. 
***
 Ten kto mnie zna to wie, ze parki i spacerki po nich, w tempie bliskim zejściu z tego świata, nie znajdują się na szczycie listy mych marzeń. Seton Park jest inny. Jeśli użyjesz wyobraźni to nawet można chwilami pomyśleć, ze to wycieczka gdzieś poza miasto.

Zaczyna sie parkingiem (z kibelkiem) i placem zabaw dla dzieci. Jest tez rozlewisko-bagnisko (ostatnio wyjątkowo suche). Urząd Miasta próbował, z marnym skutkiem, osuszyć je kilka razy. Walczyli dzielnie parę lat, ale woda zawsze wracała. Dali wiec za wygrana i zostawili naturze. 


Plac zabaw omijamy szerokim lukiem (normalnie stoi tu zaadaptowana na potrzeby dzieci lokomotywa, ale obecnie w remoncie na suchym doku gdzies) i kierujemy sie wprost nad rzeke.


I dalej wzdłuż rzeki Don, ścieżka szeroka acz błotnistą. Mozna tez od razu ścieżką oficjalna, która lekko wspina się po zboczu koryta rzeki, ale to mniej interesujące i omijaj nas atrakcje takie jak ta!





W końcu trzeba wejść na gore, bo przypływ wypełnił koryto rzeki doszczętnie.


A oficjalna ścieżka wygląda tak.


I tak sobie tupiemy beztrosko z każdym krokiem i każdym wdechem oczyszczając organizm z wczorajszych toksyn, az dochodzimy do mostu. Tablica na nim zawieszona mowi, ze to jeden z najstarszych mostów w UK i, ze to pierwszy król Szkocji - Bruce, kazal go wybudować  około 1320r. Most jest zamkniety dla ruchu wiec spokojnie mozna podziwiac okolice.




Zaraz za mostem schodzimy znowu na brzeg rzeki i idziemy w kierunku (wiecznie zatkanego) mostu drogowego nad rzeka Don.


Nie ma tu przejścia dla pieszych, wiec trzeba liczyć na łut szczęścia i uprzejmość kierowców. Ruch wyjątkowo mały, wiec szybko przeskakujemy na druga stronę.



A na drugiej stronie rzeka, płynie sobie leniwie do morza.
Miejsce się nazywa Rezerwat Donmouth.





Tu zawsze można znaleźć jakieś ciekawostki wyrzucone przez morze.



Brzegiem morza można iść i iść ... ale to nie dziś.


No i tyle. Do domu, bo wszyscy zgłodnieli. Cala wycieczka to około 1.5 godziny. Pa, pa!



















Komentarze

Popularne posty