Loch Lee - tam i z powrotem

Dzisiaj kolejna wycieczka z cyklu "Zapomniane i nieopisane". To był koniec marca zeszłego roku. Niedziela, słonecznie, kilka godzin do pożytecznego zmarnowania. Postanowiliśmy wybrać się znowu w tereny, które odwiedziliśmy poprzednio (patrz: Hill of Rowan) tylko kawałek dalej. Docelowo będzie tak...


... ale po kolei. Dojeżdżamy do Tarfside, mijamy parking po lewej stronie, przejeżdżamy przez mostek i w lewo. Dalej prosto, prosto, nigdzie nie skręcamy aż po prawej stronie nie pojawi sie parking. Wysiadka i dalej już pieszo.


Idziemy utwardzona droga, wzdłuż Water of Lee. To droga tylko dla mieszkańców. Turyści zostawiają swoje wehikuły na parkingu. Po prawej mijamy mały kościół, hop przez mostek,  potem prywatne zabudowania, aż dochodzimy do wieży...


Poprawnie nazywa się to Invermark Castle. Został zbudowany w XVIIIw, głownie z piaskowca i służył lokalnym mieszkańcom do obserwacji i obrony przeciwko złodziejom bydła z Aberdeenshire. Wykorzystywali on starożytny szlak przez doliny i porywali cale stada ku zrozumiałemu niezadowoleniu lokalnej społeczności.


Idziemy w gore strumienio- rzeczki. Droga miejscami przybliża się do wody ku radości dziatwy, zwłaszcza, że na niektórych odcinkach jest dość porwiscie. 



Dochodzimy do malej tamy, kontrolującej wypływ wody z Loch Lee oraz ruin małego kościołka i niewielkiego cmentarza.
Ktokolwiek tu leży, załatwił sobie niezła miejscówkę.




No, a my idziemy dalej. Droga wydaje się być monotonna, bo widać daleko i pozornie nic się nie dzieje, ale własnie to jest cudowne. Nie trzeba skupiać się na nawigacji, gdzie skręcić, na co zwrócić uwagę. Po prostu idziesz, widzisz chociaż nie patrzysz, umysł odpoczywa i daje duszy dojść do głosu...
 No w każdym razie mi się podoba.





Niektórzy z nas mieli już dosyć... mimo słonecznej pogody, wiatr wiał niemiłosiernie.


Po około 4 km od wyjścia z parkingu dochodzimy do drogi/ ścieżki wiodącej do mostku do Inchgrundle. Trasa jednak wiedzie dalej prosto. Nie skręcamy. Po prawej mijamy ruiny jakiegoś domostwa i mały lasek. Tam rozbijamy się piknikiem. Drzewa dają schronienie przed porywistym wiatrem



Szlak dalej wiedzie prosto i docelowo okrąża Craig Maskeldie, My tak daleko nie dochodzimy. Dzieciaki medza, wiatr wieje, wracamy ta sama droga do domu.
Po drodze mały przystanek na obiad. Okolo 1,5km od Tarfside, przy drodze do Auchmull rozsiadło się Glenesk Folk Museum wraz z restauracja serwująca pyszne jedzenie. Sprawdzone. Skonsumowane. Kieszeni nie urywa.




No i tyle. Kolejna niedziela za nami. 
Ps. Chcialam jeszcze przeprosic troche za zdjecia. Bawilam sie z roznymi filtrami i innymi poprawiaczami, no i troche przesadzilam. A jak juz zorientowalam sie, ze trzeba zrobic prrrr stop, to zniknela mi wiekszosc oryginalow, a zostaly "ulepszone" wersje. No i efekt taki...













Komentarze

Popularne posty