Ze Szkocji do Portugalii, wycieczka po słońce - dzień 7 - Estoi, Faro


No i nadszedł dzień  wyjazdu. Na szczęście samolot dopiero o 7 wieczorem, więc sporo czasu na nastrojenie się na nieuchronny powrót do szkockiej pogody.

Zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy walizy i o 11 pożegnaliśmy Albufeira. Powoli zaczęliśmy się przemieszczać w stronę lotniska.

Pierwszy przystanek Estoi - małe miasteczko położone 15min na północ od Faro. Na jakimś blogu przeczytałam, że warto zobaczyć tam różowy pałacyk... sytuacja, a właściwie intuicja nawigatora, zawiozła nas jednak najpierw w ciekawsze miejsce...
Zaparkowaliśmy blisko małego cmentarza. Nie wypadało nie wejść. No i tu dowiedzieliśmy się, że nie tylko domki życia doczesnego malują na biało. Życie pośmiertne też w białym kolorze.


Po chwili zorientowaliśmy się, że tłumy ludzi walą w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku, a więc my za nimi. Okazało się, że idziemy na niedzielny rynek. Na samym wejściu uśmialiśmy się strasznie. Niektóre rzeczy, niezależnie od krańca świata, wyglądają tak samo. 
Rynek ... po prostu jak w Polsce.




Kiedyś u nas na rynku też sprzedawano zwierzaki.


No może nie papugi.


... są i ryby.



... i sery...




...i tania chińszczyzna, i koleś jakby żywcem wyjęty z Peru sprzedający kolorowe torby, czapki i poncza. Słowem "Ruski rynek" 😃. Potem się okazało, że w każdą drugą niedzielą miesiąca taka atrakcja tu następuje, od lat.
Nie obeszło się bez czegoś słodkiego przed wyjściem: Churos i Farturas z cynamonowo-cukrową posypką. Pycha i jak pięknie wchodzi... w każdej ilości.


Opuściliśmy rynek z łezką w oku i nieśpiesznie ruszyliśmy na poszukiwania różowego pałacyku. Miasteczko okazało się oczywiście być całkiem uroczym.





.
Nie jest to jakaś szczególna atrakcja turystyczna, ale właśnie to sprawia, że paradoksalnie staje się atrakcją. Taki przypadkowy turysta - plażowicz raczej tu nie zabłądzi, hordy wieczorów kawalerskich tudzież panieńskich też tu nie trafią, Japończyków z selfie-sticks podwożonych masowo autobusami nie będzie ... tak więc zwykły człowiek, może pooddychać portugalską zwykłością, nie nachalnością...żyć nie umierać.





Pamięć o Objawieniach Fatimskich jest w Portugalii wiecznie żywa. Wszędzie można spotkać malowidła albo figury Matki Boskiej Fatimskiej. Nawet w naszym hotelu stała sobie jedna, całkiem spora. I tu też coś się znalazło.


I tak tupiąc sobie po białych chodnikach, dochodzimy jakoś do różowego pałacyku Placio de Estoi. W środku wygląda tak:



A na zewnątrz tak:


Jak nam powiedziano, to doskonały przykład portugalskiej architektury rokoko (patrzę na to słowo i nie wiem czy je dobrze napisałam ). Przykład nie przykład, mi się podoba.
Wejście do ogrodu prowadziło przez małą, murowaną budkę (nie mam pojęcia jak to inaczej nazwać) z wielce frywolnymi malowidłami, które jak zakładam, nie są typowym przykładem azulejos 😇





Zastanawiam się do czego mógł ten pokoik służyć?

Pałac ma również dość luksusową część hotelową. Pokój dwu osobowy ze śniadaniem £140, jakby ktoś chętny był. My zatrzymaliśmy się tylko na kawkę i soczek i oczywiście coś dobrego... ja wiem, że to źle wygląda, jedzą na każdym kroku, ale tu tak po prostu jest... 


Pojedli, popili, odpoczęli więc z powrotem do samochodu.


I teraz już prosto do Faro. Zaparkowaliśmy na jego północnym krańcu. Nie wiele o tym mieście wiedziałam, więc tak na chybił trafił. Okazało się dość celnie. To stara część miasta. Pięknie odnowiona. Było gdzie pochodzić i na co popatrzeć.





Średniowieczna katedra z XIII wieku. Pomnik Narodowy.



Tu widać, że lotnisko niedaleko.


No i znowu drzewka pomarańczowe. Nie mogliśmy się oprzeć (zresztą nie tylko my). 


Pomarańcze okazały się być tak diabelnie kwaśne, że więcej już drzewek nie atakowaliśmy. Przypuszczam, że to specjalny antyturystyczny gatunek - raz spróbują, więcej się nie skuszą na darmowe pomarańcze.




No i znowu jedzą! Ale to już ostatni posiłek na portugalskiej ziemi. Obok był McDonald. Jak dobrze, że tam nie weszliśmy. Zjadłam tu, jak dotychczas, najlepszego, wegetariańskiego burgera na świecie. 


No i koniec i bomba, a kto słuchał ten trąba 😋












Komentarze

Popularne posty