Assynt
Stac Pollaidh
Wszystkie poranki tu są mgliste, a rozpogadza się po południu. Być może taki klimat.
Dzisiejsza wycieczka nie będzie jakoś szczególnie wymagająca, bo wchodzimy na Stac Pollaidh (wymawia się: Stak Poli), a to ani Munro, ani nawet nie Corbet, tylko malutka Fiona, no ale obiecują, że widok z góry dech zapiera, więc idziemy po to zaparcie właśnie.
Dojazd jest taki: z Achmelvich na południe A835 w stronę Ullapool, mijamy Knockan Crag National Natural Reserve (też godne krótkiego postoju), w Drumrumie skręcamy w prawo w drogę o nieokreślonym numerku i jedziemy nią (mijanka) około 5km. Dojeżdżamy do małego parkingu (miejsce na jakieś 15 samochodów), zmieniamy obuwie i prosto do góry. Ścieżka jest dość dobrze utrzymana, ale strumyczki co chwilę się przez nią przewalają, no i idziemy w paprociach... ale to tylko przez pierwsze kilkadziesiąt metrów. Potem już są tylko widoki i my.
Tu sobie pozujemy z Sgorr Tuath
A tu ja z Cùl Mòr
I nawet długo oczekiwany element zwierzęcy się nagle pojawił.
W pewnym momencie ścieżka się rozwidla i masz wybór, albo okrążyć górę - to prosto, albo się na nią wdrapać- to w lewo. 66% członków wycieczki wybrało opcję B, a ta leniwsza mniejszość, która "już wszystko widziałem i na dole też jest ładnie" odmówiła wspinaczki.
A wspinaczka jest krótka, ale naprawdę stroma. Z lękiem wysokości to tu nie radzę. Na dodatek im wyżej tym bardziej wiało, jak to zwykle bywa i momentami potrzebowałam obu rąk, żeby nie fiknąć z tej drabiny.
A na górze... nie kłamali... zapiera...
Gdybym powiedziała, że wlazłam na szczyt to bym skłamała. Szczyt to seria skalnych wieżyczek, z czego najwyższe są niedostępne dla takich turystów jak ja co tylko z buta i bez lin i kasków chodzą. Nie ważne. I tak jest pięknie.
Górna ścieżka łączy się z tą okrążającą i razem idziemy dalej.
Po chwili widok porządnie otwiera się na Sgorr Tuath i Loch Lurgainn.
Wraz z obniżaniem się terenu i wchodzeniem w trawę, ścieżka nam trochę się rozmywa, a apogeum bagienka osiąga jakieś 100m przed bramą. Generalnie brodzimy po kostki w trawiastej wodzie.
Ale to nic. Było warto.
***
Po południu jak zwykle wyszło słońce, a wraz z nim potrzeba cieszenia się białą plażą i deską.
Jutro wracamy :(
***
Komentarze