Wczoraj zrobilismy pierwsza, krotka wycieczke krajoznawcza. Nad morze oczywiscie. Czekalismy na Tomka az wroci z pracy, wiec zrobil sie z tego zachod slonca nad morzem


Dzien wydawal sie naprawde fajny i myslalam, ze jest dobrze, a tu wieczorem Zuza jak zaczela plakac tak nie mogla przestac. Mowila, ze teskni za przyjaciolmi i za domem, i ze to nie fair, ze musiala zostawic wszystko co zna i zaczynac od poczatku. Jak wytlumaczyc 10-cio latce dlaczego tak sie dzieje, ze czasami trzeba zaryzykowac i cos zmienic w zyciu, i ze chociaz na poczatku wydaje sie to nie do zniesienia to sa duze szanse, ze wkrotce bedzie lepiej...?

Komentarze

Popularne posty