Clachnaben & Glen Dye

Ciezko w to uwiezyc, ale kolejny z rzedu sloneczny weekend sprawil, ze spakowalismy sie w samochod i na lono przyrody ruszylismy. 
Gorka sie nazywa Clachnaben. I lezy okolo 13km na poludnie od Banchory. 
Trasa wiodla tam i z powrotem. Troche tak nie lubie. Wole jak szlak zatacza kolo i nie trzeba wracac ta sama droga, no ale coz bylo robic.


Szlak nie jest oznakowany, ale jakos nie widze możliwości zby sie zgubic, jako ze wali prosto na gore. Poczatek na maly przydroznym parkingu. Przyjechaliśmy o 11:15 (za pozno jak zwykle!) i zajęliśmy chyba jedne z ostatnich wolnych miejsc.


Pierwsze 10-15 minut (naszym tempem to nawet 20) sciezka przez las. A zaraz potem otwiera sie widok na dzisiejszy cel wedrowki.


Szlak wije się w dolinie rzeczki Dye. O tej porze roku jest tu tak pięknie, ze juz nawet nie chciało mi sie wchodzic wyżej. Jest to tez miejsce wypasu owiec, w zwiazku z tym zywy inwentarz towarzyszyl nam przez dluzszy czas.


Przez wiekszosc drogi szczyt jest widoczny, dlatego mozliwosc zaginiecia jest niewielka mimo braku oznakowan




Podejscie jest dlugo bardzo lagodne. W naszym tempie, z przystankiem przy kazdym wykreconym drzewku i kazdym pojawieniu sie strumyka, nawet nie zdazylam raz sapnac.


Pochylosc wzrasta na jakies 30-40min drogi przed szczytem. I wtedy niektorzy dochodza do wniosku, ze dzien wczesniej bylo o jeden drink za daleko.


Widok z gory rekompensuje wszystko. Slonce swiecilo tak zamaszyscie, ze nie chcialo sie schodzic i po raz pierwszy wiatr-pedziwiatr dal sobie spokoj i poszedl meczyc kogos innego. 


To spojrzenie na poludnie w doline


... a to na polnoc.

Na gorze spotkalismy pana Anglika - Szkota z wyboru. Mieszka w Inverness i jak twierdzil, 10% populacji miasta tworza Polacy. Juz chcialam zapytac, czy to tragedia dla miasta, ale Pan uprzedzil moje pytanie. Stwierdzil, ze odkad Polacy zaczeli przyjezdzac i pracowac, lokalni Szkoci wzieli sie do roboty i raptem bezrobocie spadlo mimo, ze miejsc pracy jakos specjalnie nie przybylo. No prosze!


I droga w dol. Poszlo znacznie szybciej, chociaz kilka przystankow trzeba bylo zaliczyc


To chyba moja, jak dotad, najbardziej ulubiona niedzielna wyprawa


Szlak ma prawie 10km. My zolwim tepem pokonalismy go w 4 godziny. Kolejne 4 godziny czegos warte.

Komentarze

Popularne posty