Ze Szkocji do Portugalii, wycieczka po słońce - dzień 5
Piątek
Dziś przypomniało mi się, że nie zrobiłam jeszcze zdjęć naszego apartamentu prezydenckiego. No to nadrabiam. Skoro świt, o 10 rano wyglądało to tak:
Tu mamy salon/ sypialnia dzieci. Łóżka wyciągane na noc, na dzień składane jak sofy.
Pokój połączony z kuchnią i jadalnią. Razem spora przestrzeń z wyjściem na taras.
A tu nasza sypialnia z wyjściem na taras.
Taras ogromny, w kształcie litery L.
No i śniadanie...
Potem plaża, ale krótko, bo czarne chmury nadciągały. Starczyło czasu na poprawienie opalenizny, kąpiel i małe co nieco w plażowej kafejce. Tu dygresja, nie natknęłam się na złą kawę w Portugalii. Gdziekolwiek byśmy nie pili, bardzo dobra i zawsze w towarzystwie ciasteczka 😁
A potem gruchnęło, walnęło i burrza, zapowiadana od 5 dni, nadciągnęła. Po burzy zaczęło padać i przestać nie mogło. Postanowiliśmy (-liłyśmy, właściwie) odkryć sekrety pobliskiego Centrum Zakupowego Algarve.
Mnie najbardziej urzekły kolory i fakt, że dziura w dachu się być okazała.
A tu takie eleganckie wejście do sklepu z zabawkami.
A na kolację odkryłam odpowiednik naszych pierogów z mięsem. Ciasto chyba z dodatkiem mąki kukurydzianej (która tu króluje).
No i tak padało do późnego wieczora. W związku z czym chłopaki rozegrali kilka partii warcabów i początkujące szachy oraz odkryliśmy, że hotelowa telewizja posiada TV Polonia 😏
Komentarze