Mither Tap

Pogoda nas rozpieszcza... naprawde... az odpukam w cos drewnianego....
Dzisiajsza niedzielna wedrowka to http://www.walkhighlands.co.uk/maps/map2_4ab.shtml
Choc wydaje mi sie, ze nie do konca trzymalismy sie planu podczas zejscia, ale i tak bylo fajnie.

Zaczelo sie tak. Szlismy zielonym szlakiem "Mither Tap Timeline Trail". Jak zwykle dobrze oznakowany i utrzymany swietnie. Poczatek trasy przy Bennachie Visitor Centre


Droga wiodla przez sosnowo- jodlowy las. Mlody, bo nasadzany w latach '50 zeszlego stulecia. Szybko zaczely sie wrzosowiska, i jagody, i bylo ladnie.


Tuz prawie na szczycie jest stromo. Wszyscy mieli lekka zadyszke, poza Adamem. Smigal jak maly koziolek


Na szczycie wciaz mozna obejrzec pozostalosci starozytnego fortu. Kamienie, ktore Piktowie ulozyli ponad 1400 lat temu... ze tez im sie chcialo tak dymac w ta i z powrotem.


Na szczycie widoki nad widoki i wiatr nad wiatry.


Troche sie schowalismy, wialo jak diabli.





Caly ten krajobraz, tak mi sie wydaje ma jakies 10.000lat. Wyglada mi, ze to ostatnia Epoka Lodowcowa tak go lagodnie uformowala.


Moge chyba zaryzykowac stwierdzenie, ze dzieci zaczynaja wsiakac w gory i bardzo sie z tego ciesze. Fajnie byloby jeszcze tylko znalesc jakichs kompanow do wedrowki... ktos chetny?

***
No i schodzimy. Mialo byc najpierw po rozowym szlaku "Mither Tap Heather Brig". No to poszlismy. Nie widzialam jakos tabliczki ze znakami, wiec kierowalam sie na Bennachie Donview. I chyba dobrze.




Przez chwile weszlismy na Gordon Way Trail. To taki dlugodystansowy szlak, ale my bylismy tam tylko goscmi.


A tu chyba powinnismy skrecic, ale poszlismy prosto i troche zboczylismy ze szlaku. Bylo warto, bo weszlismy w jagodowy las i Zuza oddala sie swojej pasji - zbieractwu jagodowemu. Adam  mial ochote sie przylaczyc, ale jagody tak brudza raczki....


No i juz prosto na parking i plaszczyzne pol 


Bennachie Visitor Centre jest calkiem fajne rozplanowane i zapewnia zajecie na jakis czas dla malych upierdliwcow. Przez okno na tylach budynku mozna obserwowac ptaki i wiewiory.
O, na przylad taki dzieciol. To wlasciwie Pani dzieciolowa, z tego co dowiedzialam sie w tym Centrum, gdyz Pan dzieciol mialby jeszcze czerwony lepek. (Jak idiotycznie wygladaja niektore slowa bez polskich znakow!)


I po wycieczce. Droga wraz z przerwa na lunch i kawe na szczycie zajela nam 4 godziny.
 I koniec, i baba, a kto czytal ten traba!















Komentarze

Popularne posty